niedziela, 27 listopada 2011

Nareszcie zdjęcia całości MZtki...

Dziś udało mi się także zrobić fotki całej Mztki. W zasadzie nie ma się czym chwalić, ale chcę pokazać w jakim stanie jest teraz i ile pracy jeszcze mnie czeka :)

Zaczynamy od widoku całości:





Teraz czas na małe zbliżenia. Bak jest dość mocno pozaginany, ale z tym sobie bez problemu poradzę. Jak widać na poniższych zdjęciach, oberwane są ograniczniki kierownicy, co zostawiło swoje piętno na baku. Ogólnie lakier jest wypłowiały, ale jako, że osobiście zajmuję się półprofesjonalnym lakierowaniem, koszt zmiany tego stanu będzie dość niski - 300 ml lakieru na bak i kapy oraz 500 ml na ramę, podkłady i papiery.






Instalacja elektryczna jest w kiepskim stanie wizualnym, ale działa w 100%. Wszystkie światła oraz sygnał ok. Iskra bardzo mocna. Niestety poprzedniego właściciela nie było stać na bezpieczniki więc zastosował gwoździe. Podsumowując, instalacja będzie położona zupełnie nowa, choć jeszcze nie wiem jak to zrobię :D



Teraz reszta już drobniejszych usterek. Połamane klamki czy popękane klosze lamp. Na szczęście siedzenie jest w stanie dość dobrym, a poza tym niedaleko mnie mieszka człowiek, który bez problemu obszyje siedzenie na nowo. Wnętrze zbiornika jest w zadowalającym stanie, żeby nie powiedzieć dobrym :)






Ciekawym rozwiązaniem w moim egzemplarzu jest druga tarcza hamulcowa z przodu :) Bardzo chętnie wykorzystałbym fakt posiadania tego patentu, ale jeszcze nie zastanawiałem się nad rzeczywistymi możliwościami założenia drugiego zacisku oraz mocniejszej pompki hamulcowej.


Jak widać na powyższych zdjęciach, pracy mam co nie miara, ale jestem z tego bardzo zadowolony, a nie wyobrażam sobie nawet jak przyjemnie będzie patrzeć na efekt końcowy :D

Łożysko sprzęgła...

Dziś zabrałem się wreszcie za wyjęcie łożyska ze sprzęgła. Jako ściągacz zastosowałem dwa kawałki blachy, fragment rury oraz zwykłą śrubę, jednak ta była nieco za krótka, ale mimo tego się sprawdziła. Niestety problem stanowił zbity gwint na stożku sprzęgła. Musiałem zeszlifować powstałą krawędź przy pomocy szlifierki kątowej.




Po tym pokrywa trafiła na kuchenkę elektryczną. Wybicie łożyska wymagało kilku uderzeń przez drewniany kołek, ponieważ krawędzie pokrywy były zbite punktakiem, by łożysko nie wypadło.


Na dziś tyle. Teraz pozostało zamawianie części, co nie koniecznie jest najłatwiejsze. O ile można znaleźć wały i łożyska, o tyle problem jest z tłokami. Oczywiście w internecie jest ich pełno, ale z opini posiadaczy MZtek wynika, że są marnej jakości, a mianowicie są podatne na puchnięcie, a tym samym zacieranie.

Szczerze już mnie od tego szukania tłoka boli głowa :D Ale nie poddaję się i szukam dalej.

czwartek, 24 listopada 2011

Wyciskanie łożysk...

Dziś zająłem się wybjaniem łożysk z karterów. Można to bezpiecznie robić jedynie po mocnym podgrzaniu karterów. Do tego celu użyłem małej kuchenki elektrycznej. Po podgrzaniu kartera, łożysko wybijałem przy użyciu kawałka drewna oraz młotka. Niestety jedno z łożysk nieco się zaklinowało i musiałem użyć sporej siły, by je wybić. Ale skończyło się to dobrze.


Jedno łożysko niestety nie da się wybić, ponieważ dostęp z niego jest możliwy tylko od środka kartera. Dlatego konieczne jest wykonanie jakiegoś ściągacza. Ja wzorowałem się na tym z filmów "MZ maintenance".

Do jego wykonania użyłem kawałka rurki o średnicy wewnętrznego pierścienia łożyska. Rurkę ponacinałem oraz usunąłem nadmiar materiału, który przeszkadzałby w zagięciu krawędzi do środka. Następnie przy krawędziach, przy użyciu spawarki napawałem wypustki, które pozwoliły na złapanie krawędzi łożyska. Na samym końcu przyspawałem nakrętkę. W rurce umieściłem śrubę, na końcu której napawałem coś na kształt kulki, mającej za zadanie rozprężenie naciętych fragmentów rurki przy wkręcaniu zewnętrznej śruby.

Dzięki temu ściągaczowi, łożysko wyjąłem bez najmniejszych problemów. Jest to bardzo przydatne narzędzie. Mam nadzieję, że powyższy opis oraz poniższe zdjęcia pozwolą każdemu na wykonanie takiego samego, a zauważyłem, że wiele osób ma problem z wyciągnięciem tego łożyska.








Do wyciągnięcia łożyska wykorzystałem ściągacz, którego wcześniej używałem do rozpołowienia silnika. Oczywiście nie wolno zapomnieć o podgrzaniu kartera.




I tym oto spodobem mam już komplet łożysk z silnika oraz czyste kartery. Teraz wszystko wystarczy dokładnie wyczyścić i kupić nowe części. Niestety poprzedni mechanik do rozpołowienia silnika używał chyba śrubokręta i w niektórych miejscach powierzchnie styku karterów są nieco uszkodzne. Postaram się to jakoś naprawić. Może napawanie i szlifowanie. Lub jakiś klej do uzupełniania takich ubytków. Są to lekkie wgniecenia.



Do zrobienia pozostało jeszcze kilka rzeczy. Najpierw muszę rozebrać sprzęgło, poneieważ tam także znajduje się łożysko, które na dodatek nie nadaje się już do użytku. Na sam koniec zostawiam skrzynię biegów. Znajdują się tam łożyska igiełkowe, które koniecznie trzeba sprawdzić. Póki co, wszystko czeka sobie spokojnie w skrzynce :)


środa, 23 listopada 2011

Materiały instruktażowe

W mojej pracy nad silnikiem MZtki właściwie niezastąpione są filmy instruktażowe wydane prawdopodobnie przez samą fabrykę. Aby je znaleźć wystarczy wpisać w Google frazę "mz maintenance".

Same filmiki dostępne są na YouTube oraz wielu innych serwisach video:
ale najlepiej pobrać je sobie na dysk twardy np. Serwis MZ.

W w/w filmach mechanik rozbiera silnik MZ ETZ 250/251 na części pierwsze. Narrator dokładnie opisuje to co dzieje się na ekranie, od odkręcania dźwigni zmiany biegów, na rozbiórce samej skrzyni kończąc. Niestety filmy są anglojęzyczne, ale dla większości nie powinien to być problem, a poza tym wystarczy uważnie obserwować poczynania mechanika.

Wypychacz wału...

Wyjęcie wału z połówki pozostałej po rozkładaniu silnika na dwie części nie było możliwe bez użycia siły. Zapewne, już wcześniej wspominany, poprzedni mechanik używał do tego młotka. Ja postanowiłem być nieco bardziej delikatny i przerobiłem ściągacz do rozpaławiania silnika na wypychacz wału. W zasadzie wystarczyło podnieść go trochę do góry i przesunąć mocowania do kartera. Dzięki temu wszystko poszło dość delikatnie, a dodatkowo łożysko wału zostało w karterze, co znacznie ułatwi jego demontaż, inaczej niż gdyby zeszło razem z wałem.

wtorek, 22 listopada 2011

Rozbiórka silnika - part 1

Rozbiórka silnika przebiegła zaskakująco sprawnie. Starałem się używać narzędzi, które pozwoliły na w miarę delikatne przeprowadzenie tego procesu. Konieczność remontu silnika była podyktowana nie tylko chęcią doprowadzenia go do jak najlepszego stanu, ale przede wszystkim małą niespodzianką po uruchomieniu.

Motocykl nie chciał zapalić oraz wał obracał się ciężko. Po odpaleniu wydawało się, jakby nie miał siły sam sobą kręcić. Byłem pewien, że to wynik długiego postoju i z czasem się dokładnie nasmaruje i wreszcie rozrusza. Faktycznie tak się stało, ale kiedy kolega przejechał 50 metrów, coś nagle strzeliło i wał całkowicie się zablokował.

Jeśli chodzi o sprzęgło, to niestety poprzedni mechanik miał genialny pomysł by nabić je na klin za pomocą młotka. Przez to nie było możliwości zastosowania ściągacza, którego defakto nie miałem, ale planowałem konstrukcję własnego. Zatem do zdjęcia sprzęgła użyłem jedynego dostępnego mi w danej chwili, dwuramiennego ściągacza.


Już po zdjęciu głowicy, cylindra i tłoka moim oczom ukazało się kika niespodzianek. Poprzedni mechanik po raz kolejny wykazał się pomysłowością i poddał recyklingowi puszkę po piwie. Głowica wewnątrz była cała podziobana, jak się później okazało przez kawałki łożyska dolnego korbowodu. Cylinder także posiada spore rysy oraz próg. Suwmiarka pokazała, że tłok jest nominalny, a w sprzedaży dostępne są tłoki do IV szlifu, więc z rysami sobie poradzimy.


Winowajcą całego zamieszania, jak napisałem wyżej, było łożysko igiełkowe na korbowodzie. W całym silniku pełno bylo kawałków zmielonych igiełek. Oczywiście łożyska boczne wału korbowego także kwalifikują się do wymiany, z podowu luzów.


 Aby bezstresowo rozpołowić silnik postanowiłem wykonać bardzo prosty ściągacz. Do jego zbudowania potrzebny był kawałek kątownika oraz dwie długie śruby z nakrętkami. Należało wywiercić otwory dokładnie w miejscu styku ściągacza z czopem wału oraz wałkiem zdawczym skrzyni biegów. W te miejsca przyspawałem nakrętki. Końce śrub najlepiej wyszlifować na półokrągło, dzięki czemu będą trzymały się na środku wałków. Po bokach wywierciłem otwory na śruby mocujące ściągacz do karteru.


Wkręcając śruby równo i powoli udało mi się bez najmniejszych problemów rozdzielić oba kartery i moim oczom ukazało się wnętrze silnika. Przyznam szczerze, że zaskoczyła mnie prostota jego budowy :)


 Dalsza część tej opowieści pojawi się niebawem...






Nowy nabytek...

Witam na moim blogu.

Opiszę tutaj cały proces generalnego remontu motocykla MZ ETZ 250, którego szczęśliwym właścicielem stałem się jakiś czas temu.

MZtka była moim pierwszym pełnowymiarowym motocyklem, jaki posiadałem w życiu. Niestety tę pierwszą zamieniłem na Hondę CB500. Ale sentyment pozostał. Dodatkowo potem straciłem Hondę. Teraz nareszcie ponownie podjąłem decyzję o zakupie tego zabytkowego już motocykla.

Długo zastanawiałem się nad tym, czy kupić "stan igła", czy sprzęt do remontu. W obawie o to, że mimo wydania dużych pieniędzy, i tak okaże się, że motocykl posiada jakieś ukryte wady, których nie byłbym w stanie wykryć przy zakupie, zdecydowałem, że nabędę okazję do renowacji. Po dobrze przeprowadzonym remoncie będę przynajmniej pewien, że mam motocykl w bardzo dobrym stanie. Postanowiłem wydać nie więcej niż 800 zł i w budżecie udało mi się zmieścić. Doszły spore koszty transportu, ale radość z posiadania MZtki szybko zagoiła rany w budżecie :D

Przed zakupem mojego egzemplarza, kilka sztuk przeszło mi koło nosa. No cóż, tak bywa. Skończyło się na wycieczce w miejsce oddalone o blisko 400 km w jedną stronę, ale z zakupu jestem zadowolony.

Opiszę tutaj oraz zilustruję zdjęciami cały proces remontu motocykla, zaczynając od rozbiórki silnika, a na lakierowaniu kończąc. Zapraszam więc do śledzenia całego procesu, a sam blog być może kiedyś pomoże innym w odnowie ich sprzętu :)